środa, 29 czerwca 2011

Sprawdzimy dogłębnie.

Jak poinformowało mnie źródełko urzędu, księgowa, która robiła po Gryciuku bilans otwarcia na zlecenie Opalacha, niejaka pani Koprowska -wystawiła za swą nie do końca obiektywną  usługę- kwotę 15 000 zł. Informatorka dodała,bym się jeszcze upewnił co do kwoty, bo w gminie o tym mówi się-różnie.Zapewniam informatorkę oraz czytelników, że o ten wydatek burmistrza zapytam,podobnie jak o to, czy pan Piotr Chojecki odprowadził podatek do gminy od sprzedanego ośrodka.Tu zaznaczam-że w tej sprawie- z mojej wiedzy wynika, iż ów jeżeli sprzedawał ośrodek w Kamieniu jako firma-to podatku odprowadzać nie musiał..Lecz to tyle na dzisiaj.Więcej napiszę, gdy będę pewien. jak rzeczy się mają.A czemu piszę ,że pani księgowa wystawiła opinię nieobiektywną ? Dlatego,że twierdziła,że w skali globalnej pieniędzy w żadnej formie po Gryciuku nie było.Potem obecny burmistrz doliczył się 570 000 zł.To wreszcie jak z tą kasą? Była  czy nie?

Wycofanie zezwolenia

Jak się dowiedziałem od jednego z radnych miasta i gminy Ruciane Nida, Eugeniusz Faryj -właściciel przystani, uzyskał od piskiego starostwa zgodę na pływanie statkiem wycieczkowym do Prana.Kiedy to usłyszałem,zdziwiony byłem niepomiernie,bo przez 60 lat można było pływać tylko do .linii wysokiego napięcia. To znaczy, ok.2km na zachód od ośrodka wypoczynkowego "Perła Jezior".Dalej bowiem, jest ustalona od dawna Strefa Ciszy.Czy były wyjątki w uzyskaniu takiego zezwolenia wcześniej?Były.Nieliczne, ale były..Te wyjątki to policja, WOPR oraz były redaktor naczelny Polityki - już nieżyjący-Mieczysław Rakowski..Piszę, raz jeszcze,że dla mnie to konsternacja,bo do tego ,że praktycznie tam nikt nie pływał  tak się przyzwyczaiłem jak do codziennego jedzenia chleba.Jak mnie poinformowano,opiekun Leśniczówki Pranie-Wojciech Kass był najmniej uszczęśliwiony pomysłem starostwa,bo przypływający tym statkiem zostawiali niesamowity arsenał starych gazet,butelek i innego badziewia na podejściu do wrót leśniczówki.Ale nie ma tego złego- co by na dobr5e nie wyszło.Kilka osób zainteresowanych uporządkowaniem tego stanu rzeczy ,zgłosiło sprawę tam gdzie należy i starostwo wydane zezwolenie ma Eugeniuszowi Faryjowi cofnąć.Wcale nie z własnej dobrej woli.Tylko dlatego ,że wydało je z naruszeniem prawa.Jak się okazało,wydawać go nie powinno bo nie leży to w jego kompetencji. Tak więc jak na razie sprawa zakończyła się ku uciesze ekologów -pomyślnie.Co dalej zobaczymy.A potem? Potem chętnie do tego wrócę

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Zobaczyny czy przehandlują.

Sesja czerwcowa odbędzie się 30- tego miesiąca.Najbardziej ciekawi mnie czy dojdzie do wydzierżawienia a potem sprzedaży ostatniego kawałka portowej ziemi.Wiadomym jest ,że najlepszy kąsek miasta kupił za wcale niewielkie pieniądze, lokalny byznesmen -Eugeniusz Faryj.Pozostały grunt, nieco od portu oddalony a usytuowany bliżej ulicy Dworcowej miał służyć jako miejsce wytchnienia dla miejscowych emerytów i rencistów.Ale chyba nie będzie, bo o dzierżawę a potem wykupienie pozostałej ziemi wystąpił ów przedsiębiorca.Bo,,jak twierdzi do wygranej Opalacha walnie się przyczynił więc coś mu się należy.. Wygrany burmistrz już po czterech miesiącach sprawę dzierżawy wrzuca na sesję z zamiarem uszczęśliwienia tego pierwszego. Ale czekała go niespodzianka.Większościowa opcja wniosek dzierżawy głosowaniem odrzuca..Wzięła pod uwagę głosy niezadowolenia obecnych na sali mieszkańców i sprawę zakończono  słowami przewod niczącego ,że -do tej dzierżawy wrócimy po uelastycznieniu stanowisk..Co ma to oznaczać?Ano to ,że uda się  przygotować taki wniosek,który jednak w przyszłości -przejdzie.Dlaczego tak przewodniczący Rady prze by ziemię sprzedać?Bo ma w tym interes. Ale o tym w następnym wejściu