niedziela, 22 marca 2015

Burmistrz Felinski-zbawca czy pozer?

Wszystko zaczęło się kilka lat temu, za rządów Leszka Gryciuka. Wtedy to skarbnik gminny Hubert Zyskowski zaproponował mu zatrudnienie ambitnego, młodego człowieka, pracownika ruciańskiego rybołówstwa . Zatrudniony tam młody człowiek, zwoził połowy z poszczególnych gospodarstw rybackich i przesypując skrzynki lodem ustawiał w bunkrze-lodowni ruciańskiego rybołówstwa. Gryciuk nowego, szukającego awansu społecznego człowieka przyjął i na początek obsadził nim kasę urzędu miasta. Bo i taka kiedyś w urzędzie była. Ja poznałem go w prozaicznych acz ciekawych okolicznościach.Wystawiał mi zlecenia na 638zł za emitowanie i nadzór nad Gminnym ABC.Do pierwszej scysji między mną a nim doszło przy wystawianiu kolejnego zlecenia, kiedy to coś burknął na mój temat, po czym spuścił głowę na leżące przed nim dokumenty.Wtedy, po raz pierwszy i ostatni, powiedziałem mu, że będzie lepiej dla niego, jak się zajmie siedzącą w sąsiednim pokoju młodą mężatką, o której względy skutecznie zabiegał, a mnie sobie odpuścił. Tak będzie dla niego zdrowiej i dużo, dużo bezpieczniej. Spurpurowiał, szeroko otworzył usta przesuwając w moją stronę kwit do podpisania. Od tej chwili, niczego nie komentował a ja nie zawracałem uwagi na stosunki jakie go łączą z ładną szatynką z sąsiedniego pokoju.Jużci, pół roku później, dowiedziałem się, że do podobnego starcia doszło miedzy nim a… promotorem jego zatrudnienia. Ten odparował Piotrowi Felińskiemu podobnie jak ja i też na długie lata miał go z głowy. Bliżej natomiast, poznałem go podczas spotkań wyborczych w moim domu, gdzie w trójkę z Leszkiem Gryciukiem opracowywaliśmy strategię wyborczą. Z rozmów wynikało, przynajmniej na początku, że Feliński siebie jako burmistrza nie widział. Zadowalało go objęcie funkcji kierownika ZUKu, bo raz go z biedy wyprowadzał i znał się na tym jak nikt. Druga sprawa -jak zobaczył kto startuje – zwątpił. Był nowy - a tu same tuzy. Tak czy inaczej, miał powody by konkurencji się obawiać. Przy którymś z kolei spotkaniu, słyszę od Gryciuka, że Feliński mu powiedział, że chyba zrezygnuje. Oczekiwał na reakcję -rywala do tronu - a ten, ze stoickim spokojem odpalił : - Piotruś zrobisz jak zechcesz. Widać, przemyślał i postanowił!!! Dziś wiemy jak. Zdaniem lokalnych analityków, źle zrobiliśmy obdarzając Felińskiego zaufaniem, bez zgłębiania jego natury, przekonani, że większego bagna jak poprzednik nie zostawi a za przysługę mu uczynioną - odpłaci uczestnikom sukcesu dobrą monetą.Niestety.Dlatego przychylam się do tych, którzy twierdzą, ze z Felińskim trzeba było przed współpracą spisać wstępne warunki oczekiwań. Żeby strony wiedziały czego się od nich oczekuje. Dziś problemu Felińskiego by nie było. Tylko, właśnie! Kto to mógł przewidzieć. W człowieka nie wejdziesz. Sam fakt którym epatował, że on z niektórymi osobami współpracy nie widzi, powinien dać konkurentom wiele do myślenia. Wtedy też, zawarować, że skoro nie pasuje ci nasza Jaśka, Heniek czy Baska – twoja wola. ALE w zamian, MY nie widzimy żadnego Opalaszka. A tak, mamy jeden wielki cyrk. Nie dość, że z opozycji opalachowej w sensie powyborczym, nikt się przy Felińskim nie ostał, to o ironio, z tego co się ostało to ….opalachowa spuścizna.Od tego zaczęło się piekło. To przelało czarę goryczy. Ale może to musiało tak się potoczyć, żeby inni przejrzali na oczy... cdn

piątek, 13 marca 2015

Garść prawdy.Kulisy batalii.

Nie od dziś wiadomo, że aby się czegoś dowiedzieć, należy wyjść z domu i oblecieć ze trzy sklepy. Tak, tak.Sprawdziłem.Choć po prawdzie, wystarczy obskoczyć Polo i Bierdonkę. No... może jeszcze.. zalecieć do fryzjerki. Tej koło biura Czerwonolicego Bogusia Spółdzielcy. Ona ma niusy z ostatniej chwili... W "Polo"dowiedziałem się, że z Felińskiego nic nie będzie bo się spali na urzędzie. A jego pobożne życzenia, które głosił, że wystarczy uszczelnić system płacenia podatków, a gmina podniesie się z nóg to.... kupa śmiechu. I proszę mi później nie wmawiać. że pisałem KOPA.. śmiechu!!! Jeden rachmistrz, taki po UWM publikujący u mnie od czasu do czasu, wyliczył, że aby nasza  gmina uniosła się z kolan tylko do pół przysiadu - to nasza ostrołęcka alfa i omega - podpierająca się amerykańskimi ekonomistami, musiała by dysponować wszystkimi podatkami z ostatnich siedmiu lat. Ba, i skumulować je w jeden. A tak się nie da! Przecież na co dzień żyć z czegoś też trzeba!? Co przedłuży agonię burmistrza Felińskiego? To, że nie wyłożył tej zimy nawet jednej czwartej tego, co na utrzymanie dróg rok wcześniej musiał wyłożyć Opalach. Może to jedyny pozytywny akcent w całej historii jego rządzenia - ale FAKT taki miał miejsce. A z faktami się nie dyskutuje. Ale cóż? Kampania wyborcza ma swoje prawa. Ja wiem co piszę. W niejedno popołudnie  z Greczką i Felinem przed wyborami się spotykałem. Cóż za energia w nas tkwiła !!  Wprost rozpierała! I ta atmosfera wszędzie panująca. Emanowało z nas ciepłem jak od czajnika z wodą gorącą! Potem czar prysnął. Światła przygasły.Z klatek zaczęły wychodzić upiory. Dorotea z klatki a Adaś Plażowicz ze swej wiejskiej chatki.Do dziś prawda skrzeczy i nie wiadomo, jaka była kolej rzeczy. Czy to Dorota maltretowała Adasia, czy może Adaś miał takę ochotę i tłukł jak mokre żyto Sieczkową Dorotę? Mówię Wam cyrk. Ale to nic. Wtedy pada pierwsze ogłoszenie. Opalach po pierwszej turze ma tak duże powodzenie - jak śledź w Boże Narodzenie. Feliński z kolei - cienki jak moja renta!Znowu pełna mobilizacja.Koniec końców stanęło, że czegoś w naszym działaniu zaczyna brakować i jak chce Felinio wygrać - musi zacząć kolędować. Zaczął od Roniego. Byłego dyrektora szkolnego. Potem zajrzał do Jatki a Leszka Marka zostawił na ostatki. Na spotkanie wspólnotowców w Wolce dojechał po telefonicznym zaproszeniu jej wodza. Po jego krótkiej wypowiedzi, wszyscy przekonani, że Felińskiego tylko przyłożyć do rany - akceptują kandydata.Znaczy to, że opowiadają się i biorą na siebie promowanie wśród swoich znajomych jego osoby jako.... "postaci godnej zaufania" Mój Boże! Gdyby mogli wtedy przewidzieć jego późniejsze numery!? Do dziś na okienku podawczym by siedział !!!. Tylko wiecie Państwo, kiedy ma się do wyboru albo dżumę  albo grypę  -to każdy wybierze grypę. Daje przynajmniej jakieś szanse wyleczenia. A już tak finalizując, odpowiadam na pytanie : - Czy i kiedy będzie nowa tablica i jaki na niej napis? OTÓŻ, będzie tam pisało, ze NASZA WOLA DZIŚ JEST TAKA WYWALAMY FELINIAKA. Na okienko podawcze! Ale to dopiero po weekendzie majowym. Bo cienko z kasą.Aha. Nie będzie odliczania dni - tylko tygodnie. Odliczanie dni jest bardzo pracochłonne i zabiera wiele czasu. O ile chcą Państwo mieć swoją tablice szybciej, proszę ją zasponsorować.Ten apel kieruję - szczególnie do obalonego dworu króla Opałka I - któremu bardziej jak mnie, powinno zależeć na wywaleniu na zbitą...obecnego apologety. Pozdrawiam.