czwartek, 27 września 2012

Coś się zmienia

Ostatnia sesja ukazała, że przewodniczący, zawsze rację mający, deko mięknie. I dopuszcza do głosu, wcale nie głupszych od siebie. Chwilami nawet...Ale onegdaj tak nie bywało. Wprawdzie od czasu do czasu, coś tam strofującego bąknie i teraz, ale, to zupełnie inne panisko. Od tego, do którego przywykliśmy wcześniej. Błyszczące przy dużo większym audytorium, w świetlicy na Mazurskiej. Początek jak zawsze. Burmistrz zaczął od swoich sukcesów. Przy okazji. Gdyby ktoś z Was je gdzieś dojrzał - niech mi da znać. Czekam dwa lata. Pójdę z ciekawości obejrzeć. O Zdziśku słowem nie wspomniał. Jakby go nie było. Potem odczytał tą starą, wyuczoną na pamięć regułkę, że dlatego on ma problemy z kasą, z robotami interwencyjnymi, mieszkaniówką - bo to wina tamtego, wicie, którego. Nie będę czternasty raz Wam przypominał. Potem parę spraw zaklepali blokiem. Zebrali do kupy i podnieśli ręce. Tu jak zwykle, co jaśniejsze umysły, widząc, te w kółko brane pożyczki, nie głosowały. Albo się wstrzymały. Wspominam o tym dlatego, że to rodzynki w tym towarzystwie. Potem, jak zawsze, te oklepane wnioski i zapytania radnych. Takie tam, wałkowanie tematów i pobożnych życzeń. Z których, żadna ze stron, i tak docelowo się nie wywiąże. Ba, ale jakieś pozytywne wieści, w naród puścić trzeba. Tematyka różna. Od kibelka na targowisku - do ulicznej muldy na Kwiatowej. Oczywiście, te zmyślaki z urzędu, odpowiadają zawsze na tak. Że wszystko rozumieją i obiecują realizację. Nie podają jedynie za co. Nic dziwnego. Bo jak mogą podawać, jak kasa gminna pusta jak bęben. A to wina..O Jezu, ale ten komunał we mnie tkwi.Dyrektor jednego z banków PKO, nie powiem jakiego, gdy się dowiedział, że te nasze chcą kolejną pożyczkę - głośno zarechotał. Wolę pożyczyć cyganom. Wyrzucił z siebie. Tym mnie zaskoczył. Ale wracamy na salę obrad. Tu wstaje Błażejewicz i pyta Zbynia, o co chodzi, z tym cholernym masztem telefonii komórkowej ? Burmistrz, sprytnie scedował pytanie, na swego ulubieńca, Jacka Szramke. Znawcy koligacji rodzinnych twierdzą, że nie chciał zaszkodzić śmieciarzowi. Może i tak. A czy wiecie państwo, że ten wzór cnót obecnego, był wcześniej takim wzorem poprzedniego ? Nie wiedzieliście ? W polityce, to się nazywa elastyczność. Raz się daje jednemu, raz drugiemu.Prywatnie Wam powiem, gdzie miałbym takiego urzędnika. Wtedy też, dowiedzieliśmy się, że tego masztu nie da się oprotestować, bo wcześniej w planach zagospodarowania, nie było wpisu, że maszt na tym terenie - stać nie może. Jaja sobie zrobił. Na żywca. Wiecie dlaczego ? Choćby dlatego, że w tym planie, nie było także zakazu, na powstanie Parku Narodowego. A mimo to, te nasze filozofy zbierają komentarze, podpisy, petycje, veta Konopki i innych mentorów - by ten park uwalić. W większości po to, by ich koleżka Byczy Kark, miał z rodziną dozgonną robotę. Tu potrafili zejść się do kupy i te zamysły odciąć.Przy samym zadku. Bez skrupułów. A MASZTU ŚMIECIARZOWI, TĄ SAMĄ MIARĄ, OPROTESTOWAĆ NIE CHCĄ.To jest własnie, to układowe polityczne kurewstwo. Bronić swego do upadłego. Nawet po trupach. Oni dobrze wiedzą,że jak powstanie park, to ten naczelny złodziej a z nim skoligacona sitwa, pójdzie w odstawkę. Na zasiłek albo z miotłą na ulicę. Tego się panicznie boją.. My wszyscy możemy. Oni nie. Dlaczego każda restrukturyzacja kraju, ma dotykać zawsze najbardziej uczciwych, prostych, schorowanych ludzi ? A tych przekrętów nigdy. Wytłumaczy mi to ktoś ? Tuż po wystąpieniu Błażeja, zabrała głos Beata Wiśniewska z Krzyży. Bardzo treściwa w słowach kobieta, z pytaniem, dlaczego Karczysko, zamknęło im 3km drogę z Krzyży do Prania ? Dwoma szlabanami. Na początku i na końcu. Nie wytrzymałem. Bo zawsze, te bękarty po komunie, pytały mnie, dlaczego ja się tego lewego doktoranta czepiam ? Że niby, jako jedyny, mam do niego jakieś wąty. Wtedy ich pytam, czy rodzina Małżów, też nic nie ma ? A firmy pozysku drewna, też nie mają ? A Sądy i NIK-i też nie ? A wspomniani mieszkańcy Krzyży - też nie ? Zapada grobowa cisza. Mówię wam baranieją.. Te litwiny, czerwonolice chlory, komusze palacze, koniusze z Ukty, śmieciarze, tartakowe złodzieje, w takich sytuacjach, natychmiast milkną. Nawet Walduś nic nie wtrącił. A tak na finał. Usłyszałem, tuż przed zakończeniem sesji, słowa < chciałam zapytać> i uniesioną postać pani Andzi Obserwatorki. Wtedy krzyknąłem, że mamy jeszcze jedną pytającą. I nagle szeroko otwieram usta. Ta chcąca niedawno się wysłowić, wyskakuje z fotela jak z procy, i głosi, że nie ma nic do powiedzenia. Tu ma rację. Prawdę rzekła. Ona ma dużo do powiedzenia na papierze. I w kuluarach, po sesji. Na niej samej, coś lub ktoś, ją blokuje. Ale ten rodzaj ludzki tak ma. Niektórzy lubią, wyciagać gorące kartofle, czyimiś rękami. Moimi nie będą. Tymczasem.

sobota, 15 września 2012

To go napaśli !

Zawsze bywało tak bardziej na poważnie, to wypada, by dziś było trochę do śmiechu. Po powrocie z kliniki MSWIA na Wołoskiej, odwiedził mnie jeden z kopaczy, ruciańskiego Eldorado. Tak nazwałem - wysypisko miejskie - które daje w sezonie więcej możliwości dorobienia mieszkańcom, niż urząd miasta z jego włodarzami, opieką i biurem pracy - łącznie. Opowiadał mi, ów kawalarz, jakie numery wykręcają sobie nawzajem kopacze, w oczekiwaniu na kolejny transport śmieci. Jednym z ciekawszych jest numer z kiełbasą. Wiedząc, że pan dyrektor - śmietnik, tak go nazwali, to pazerny i wiecznie głodny człowiek, postanowili go nakarmić. Jeden z nich, podczas rycia w poszukiwaniu skarbów, odnalazł w tym badziewiu, zafoliowane, choć już nabrzmiałe pęto kiełbasy. Przebił ją - kluczem od mieszkania. Przetrzymał do ogólnego posiłku. Po czym, z opłukaną pod hydrantem kiełbachą, najspokojniej w świecie, poszedł do najważniejszego filozofa na wysypie, i z powagą w głosie, zaanonsował panu i władcy. - Marko, coś mnie miele od rana w żołądku, weź to pęto, by się nie zmarnowało. Wiem zresztą, dodaje, że ty masz zdrowy bebech, /dosłownie tak powiedział/, to przetrawisz. Miał rację. Ten, któremu wiecznie mało, nawet na kiełbasinę nie spojrzał. Wyrwał mu ją z ręki jak Yogi i łyknął, jak krokodyl owcę. Nie trwało 15 sekund. Wraca nasz wesołek do swoich i opowiada jak było. Rechot niósł się ponoć, aż pod drugi Dybówek. Tak go napaśli. Innym razem, jedna z kopaczek, wykopała piękne zimowe buty. Na futerku. Były w kolorowej reklamówce. Widocznie, na kogoś już za ciasne, więc umyślnie tak opakował, z nadzieją, że ktoś je znajdzie. Trafiło na kobietę. Ta przełożyła torbę ze znaleziskiem za siebie, bo wadziła jej w kopaniu. Po czym, dalej zajęła się swoją robotą. Po kilku minutach, by nieco rozprostować swoje niemłode już kości, kątem oka rzuca na torbę z butami. O dziwo ! Kozaki zniknęły. Pięć minut stały i raptem zniknęły. Ogląda się wokół. W ostatniej chwili dostrzega. Przez zamykane drzwi, kanciapy Boga i Cara wysypiska. Zapytałem swego rozmówcę, dlaczego kobieta nie upomniała się o swoje dobro? - Nie chciała MU się narażać, rzekł ze smutkiem w głosie. Niechybnie - tak. Ja natomiast słyszałem, że gwizdnął buty tej kobiecie po to, by zrobić prezent swojej Basiurce. Na Gwiazdkę Noworoczną. Oj, nisko ten dworek upadł. Nisko. Ale coż. Jaki król, tacy jego poddani. Pozdrawiam

sobota, 8 września 2012

Apel mieszkańca

Jeden z czytelników poprosił o wrzucenie jego komentarza spod ostatniego tekstu na główną - co oczywiście czynię, bo jest tu parę istotnych dla mieszkańców informacji.
Panie Mundku, gratulacje, naprawdę dobry artykuł, szkoda, że tak niewielu ludzi jak Pan - jest tak odważnych by zabrać głos w słusznej sprawie i sprzeciwić się niezbyt trafnym decyzjom władzy Rucianego Nidy. Włodarze RN wydali pozwolenie na budowę masztu telefonii komórkowej, a nie pożarowej jak ktoś napisał!!!!!!!!(kolejnej już zresztą w tak małym mieście!), nie informując przy tym mieszańców. Dodatkowo, wieża ma być jedną z najwyższych w Polsce !!!!!!! Zatuszowanie całej sprawy miało na celu uniknięcie protestów ze strony mieszkańców. Osobą która uzyska korzyści z budowy masztu telefonii komórkowej jest radny, potocznie nazywany „śmieciarzem”. Pomimo prób tuszowania całej sprawy, mieszkańcy wystosowali liczne protesty przeciwko budowie kolejnego masztu w takim bliskim sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych. Zgodnie z wnioskami płynącymi z raportu uznanych badaczy amerykańskich i europejskich Bioinitiative Working Group, który zawiera podsumowanie ponad 1500 badań poświęconych oddziaływaniu pól elektromagnetycznych na zdrowie człowieka, „ długotrwałe lub znaczne narażenie na działanie fal elektromagnetycznych może zwiększyć ryzyko wystąpienia nowotworu (w szczególności białaczki u dzieci), choroby Alzheimera, zaburzeń neurologicznych i zaburzeń snu”. CZY TAKĄ PRZYSZŁOŚĆ CHCĄ NAM ZASERWOWAĆ NASI RADNI I BURMISTRZ, WYDAJĄC POZYTYWNE DECYZJE NA POSTAWIENIE KOLEJNEGO MASZTU TELEFONII KOMÓRKOWEJ W CENTRUM RUCIANEGO-NIDY????????!!!!!!!!!!! Fale elektromagnetyczne są podejrzane o wpływ na powstawanie guzów mózgu. Onkolodzy alarmują, że w Polsce co roku na nowotwory głowy i szyi zapada 10 tyś osób, to właśnie fale są czynnikiem sprzyjającym! TAK WIĘC DRODZY MIESZKAŃCY RUCIANEGO NIDY, JEŚLI NIE CHCEMY BY W PRZYSZŁOŚCI NASZE DZIECI CIERPIAŁY Z POWODU IDIOTYCZNYCH DECYZJI OBECNYCH WŁADZ, DOŁÓZMY STARAŃ BY M.IN. KOLEJNY MASZT WIEZY TELEFONII KOMÓRKOWEJ NIE POWSTAŁ W CENTRUM NASZEGO MIASTECZKA! . . . CZASAMI MAM WRAŻENIE, ŻE BURMISTRZOWI I RADNYM ZALEŻY NA TYM BY MIASTO UMARŁO, ZACZYNAJĄC OD ZNIECHĘCENIA TURYSTÓW DO ODWIEDZIN NASZEGO MAŁEGO NAPROMIENIOWANEGO MIASTECZKA.

Adv - Do nerwusa u cioci na imieninach.

Króciutko. Następnym razem nie zaprzątaj sobie głowy, pisaniem pod moim adresem. Lepiej pisz do ruciańskiego Bilda, Obesrańca bądź Obserwatora. To mniej więcej, ta sama półka. U mnie nie zaistniejesz. Masz odpowiadające twojemu mózgowi portale i tam się produkuj. Mnie rajcują ci, których moje pisanie kręci. A gdzie mam twoją opinię ? Dobrze wiesz. Ba. Gdybyś może mniej rozwlekle pisała, to bym coś przeczytał. A tak, wszystko popłynęło przez klozet do Nidki. Pogoniło te zimowe kajaki. Zadowolona ? Nie ? To nigdy nie będziesz. Przynajmniej ze mnie. Poczytaj opinie pozostałych. Dla mnie, namacalnie nie istniejesz. Widzisz jak szybko się z tobą uwinąłem. A ty potrzebowałaś sześciu kart maszynopisu. Ps. Informuję normalnych, zaznaczam normalnych czytelników bloga, że powyższy tekst jest odpowiedzią na rozwlekły paszkwil, rekonwalescenta Szpitala z Choroszczy pod Białymstokiem. O możliwości, jego ewentualnych wyczynów, na moim portalu, uprzedzał mnie wcześniej jego lekarz - Arkadiusz Dekel. Podaje to, jako uzasadnienie ukazania się tego anonsu. Pozdrawiam

czwartek, 6 września 2012

Miasto czterech wież.

Zawsze mówiłem, że w naszym mieście brakuje wszystkiego. Od prac interwencyjnych zaczynając, na pieniądzach w gminie kończąc. Z drugiej strony, to dobrze. Że ich nie ma. Bo gdyby nawet, ktoś im tej mamony do gminy podrzucił, to te rozrzutniki, w tydzień by ją rozparcelowali. Znowu zaczęły by się przyjęcia do pracy... W urzędzie, oczywiście. Kilku z Pisza, jeden z Kielc czy dwóch z Orzysza. I byłoby po kasie. Ba. Kiedy ten, co był poprzednio, wyrwał z Uni 18 melonów - co dla tych -jest perspektywą na najbliższe 50 lat, to był nie dobry. Jak ci, na okrąglo siedzą w bankach i nie mogą ściągnąć z Uni, choćby miliona - są dobrzy. Tylko zależy dla kogo. Ale jednego mamy w nadmiarze. Aż nadto. Wież telefoni komórkowej. Jedna w tartaku, druga na Żeglarskiej, trzecia na Słowiańskiej i czwartą rychtują na działce...no. Kogo...kto zgadnie..no czekam..Aha ? Na działce śmieciarza! Marionetki, patrzącej tylko, co by tu jeszcze ukręcić. Szczególnie kosztem mieszkańców. Jak to wszystko się zaczęło ? Od wyprzedaży majątku GSu. Nowe panisko, to po Kowalskim i Ruszczyńskim, doszło do wniosku, że schedy po tamtych, nie da się, w nowej rzeczywistości utrzymać. Więc kawałek po kawałku, zaczęło te włości sprzedawać. Aż doszło do geesowskiego składu węgla. Tego koło masarni. Po jego likwidacji, teren wydzierżawiała firma Bamaret, handlująca budowlanką. Ta, która potem, zgłosiła akces wykupu dzierżawionej części. A że, Bamared nie należał do kręgu przyjaciół prezesunia, to kupić nie mógł. Nawet za większe pieniadze, od tych, jakie uzyskał teraz. Od kogo ? Cha. Właśnie. Ale po kolei. Tuż przed obecną sprzedażą, zgłosiła się do GSu telefonia komórkowa, z propozycją, postawienia na jego terenie masztu teletransmisyjnego. Za całkiem niezłe pieniadze. A że, sprawy zbycia gruntu zaszły za daleko, więc grunt zmienił właściciela. Przez to z kolei, spisanie umowy GS-u z telefonią nie doszło do skutku. Nagle rozdzwoniły sie telefony koleżków po fachu. Pardon, po interesach. Jeden, odebrał nasz smieciuszek. Z urzędu. Głos mówi : - Chcesz zrobić dobry interes, to bierz od GSu teren po składzie węgla. -Dlaczego ? - pada pytanie.- Dlatego, że nie przepłacisz, a dwa, ja dam milczącą zgodę, by na tym gruncie, powstał nowy maszt. Tak czy inaczej, będziesz miał dwie korzyści. I z wiezy i z terenu. Słuchawka zamilkła. Ale, jak to zwykle bywa, wieść dotarła, do mieszkających nieopodal mieszkańców. Zaczęły sie protesty. I skargi. I petycje do władz. Że nie zgadzają się, na to promieniujące żelastwo. Do wtóru przyłączyli się mieszkańcy Bocznej. Potem firma Bamared, potem ekolodzy. I zacząło sie gotować. Wiecie, najzabawniejsze, że ktoś powiedział,że najbardziej odczują to mieszkańcy Bocznej, a szczególnie mocno, najbliżej usytuowany - weterynarz. Zacząłem rechotać. Bo to, że ci z Bocznej - to fakt. Będą na dwustu metrach napromieniowywani przez dwie wieże. Ale wetrynarz ? To zaprawiony w bojach facet. Nie złamały go mocniejsze rzeczy - nie złamie jakiś maszt. Mój Boże. Całe sesje pieprzenie o turystach. O tym, jak ich tu ściagnąć. Wokół lament, że nie widać ich w sklepach i restauracjach. Mam pomysł. Panie Opalach and Stecka. Sciągnijcie do Rucianego, jeszcze z pięć takich bomb. Wtedy turyści przyjadą na pewno. Choćby po to, by pochodzić, między tymi dziewięcioma masztami. I poczuć się, jak astronauci na przylądku Canaveral. Na Florydzie. A tak na koniec. Wieża w tartaku ma 42 metry. Zamiata równo. Pod sam dekiel. Gdyby powstała, ta u szmaciarza, przepraszam -śmieciarza, miała by 65. A potem zdziwienie, że porządni ludzie, nigdy nie pijący i nie palący, umierają na raka. Nie możecie, do Jasnej Anielki, choć z jednej, u Byczego przed oknami postawić ? Na cholerę nam ten grzmot potrzebny? To tyle na dzisiaj