Sprawa dotycząca mojej rodziny stała się publiczna. Jak
Państwo wiecie, nigdy do tej pory nie pisałam na tematy prywatne. Przejrzałam
komentarze pod postami na Obserwatorze i uznałam, że powinnam na nie
odpowiedzieć. Poprosiłam o pomoc pana
Edmunda Pomichowskiego.
Na moją prośbę
tekst z Obserwatora ukazuje się i tutaj. Milczałam trzy lata, teraz milczeć nie
mogę.
Dziękuję
Panu Edmundowi Pomichowskiemu za współpracę i zrozumienie.
Moja
sytuacja rodzinna jest szalenie skomplikowana i to nie jest czas ani miejsce na
jej wyjaśnianie. Kilka tygodni temu podjęłam decyzję o wyprowadzeniu się z domu
mojej matki w Wojnowie. To była szalenie trudna decyzja, ale nie chodziło tu o
moje widzimisie, tylko o bezpieczeństwo mojego syna. Wybierając między moją
matką a moim synem, wybrałam moje dziecko. To, co działo się w naszym poprzednim
domu, było horrorem. Nie chcę do tego wracać.
Wiem
- ale tak naprawdę nie chcę wiedzieć - kto doradzał mojej matce. Moja matka za
chwilę przestanie być potrzebna. Wtedy zostanie sama. Pozostanie mi tylko
zaciśnięcie zębów i zajęcie się starą, zmanipulowaną kobietą, którą nikt się nie
zajmie bo ona już nie będzie miała z czego za opiekę płacić. I która nikogo nie
będzie obchodziła, za wyjątkiem mnie - nadal zostanie moją matką. Kobietą przeze
mnie nie kochaną, ale kochaną przez mojego Syna. To Wojtek podjął decyzję.
Wojtek uznał, że bez względu na wszystko to jego babcia. Zazdroszczę mu tej
nieświadomości. Uznałam jego decyzję z szacunkiem i z pełną świadomością tego,
co robię.
Nie
zawsze jest tak, że starsza pani, wykorzystywana w swojej niewiedzy, jest osobą
pokrzywdzoną. Warto - zanim powiesi się psy na mnie - zastanowić się przez
chwilę. Bardzo łatwo jest odsądzić kogoś od czci i wiary, nie znając sytuacji.
Moja matka jest starą i bardzo samotna kobietą, wykorzystywaną do walki ze mną.
Dramat mojej rodziny kiedyś się odwróci. Ja nie odpuszczę.
Złożyłam
wniosek o zmianę nazwiska. Mam ogromny szacunek dla mojego nieżyjącego Ojca, ale
nie chcę mieć nic wspólnego z moją matką. Chcę odciąć pewne sprawy.
Kiedyś
rozmawiałam z moimi znajomymi. Każdy z nas ma jakieś anse w stosunku do tej
władzy. Ja mam wyjątkowe, bo zniszczono moją rodzinę. Jesteśmy tu, gdzie
jesteśmy, ze względu na przemoc w rodzinie. Jej sprawczynią jest moja rodzona
matka, babcia mojego syna, która od kilku tygodni ani razu nie zainteresowała
się tym, co dzieje się z jej wnukiem. Ani razu nie zadzwoniła do Wojtka, mimo że
ten kilkanaście razy dzwonił do babci. Nie odebrała telefonu i nie
oddzwoniła.
Bywa.
Nikomu
nie życzę takiej sytuacji. Dla mnie rodzina to wyłącznie mój syn.
To
jest nasz - mój i syna - osobisty dramat. Dajcie nam go przeżyć w
spokoju.
Anka
Grzybowska
pozdrawiam
Anka Grzybowska
www.obserwator.org
Ta kobieta jest już skompromitowana do granic możliwości. Oczywiście to jest Pana blog i może Pan sobie zamieszczać co Pan chce, ale proszę pamiętać że przez tą współpracę ta kobieta razem z sobą ciągnie Pana na dno. I nie chodzi tutaj o kompromitacje „polityczno - dzinnikarską” tej pani, ale taką ogólną w relacjach między zwyczajnymi ludźmi, których oszukała i okłamała w zwyczajnych życiowych sytuacjach. Proszę pamiętać nie lekceważyć tego głosu bo to dzięki czytelnikom Pana blog istnieje, chyba że pisze to Pan dla siebie – wtedy nie mam zastrzeżeń. (Uprzedzam atak – jestem przeciwnikiem panowania Łysego i jego bandy).
OdpowiedzUsuńJesteśmy jednego zdania. Różni nas jedynie podejście do sprawy. Jako Pomichowski po otrzymaniu takiego listu, bym sobie głowy nim nie zaprzątał. Jako red Pomichowski, poproszony o zamieszczenie czegoś, co ma służyć jako obrona obwinianej o " wszystko " będę zamieszczał, bo nawet w podrzędnym sądzie daje się możliwość wypowiedzi. Czy czytelnik da wiare słowom tu publikowanym - to jego wybór. Jestem od tego by wysłuchać obu stron. Na pewno w tej materii żadnego serialu ciągnął nie będę.Pozxdrawiam
OdpowiedzUsuńPo jaki ....Ona pisze o swojej sytuacji w rodzinie?To chyba jakiś "wybieg"......kogo obchodzi co Grzybowska ma w domu?No kogo?Każdy człowiek ma problemy,każdy!P.Grzybowska nie jest osobą publiczną nie sprawuje żadnej funkcji,nie musi się tłumaczyć.To wszystko jest...."oh popatrzcie....jaka jestem nieszczęśliwa....."Niech się zajmnie synem i ŻYCIEM!!!Kto kazał w politykę sie mieszac?Traci syn tyko!Się Samarytanka znalazła!Bardziej wydaje sie mściwa osoba niż dbającą o dobra gminy.....bo akurat nic nie zrobiła dla niej. Niech coś zorganizuje,stworzy......pisać to ja tez mogę na klawiaturze......p.s.sprawa sądowa w kolejce następna?
OdpowiedzUsuńMyślę, że porusza sytuację swojej rodziny, bo chce wyprostować pewne rzeczy. Podobnie było wcześniej, kiedy Jatkowska zsumowała Opalacha i słynny dzisiaj sznur do żelaza.Tak mi się przynajmniej zdaje. Bo to, że jest kontrowersyjna, w dodatku w różnych odcieniach to prawda. Tylko, nie wszystko co się jej zarzuca to... druga prawda. Szczególnie w przyprawianiu jej mordy, gustują jak słyszę, obsrajtki z "Obesrańca " Tam jej rodzina mieszana jest z obesrańcowym gównem wyjątkowo perfidnie..Skoro oni ingerują w jej życie prywatne, ona ma prawo te plugastwa prostować.Dopóki zasrańce będą pisać o niej - ona będzie pisać o nich. Ba. W nagonce na nią, strona Opalacha chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przy okazji niby obrony matki, wyciąć jednocześnie jej bloga, niepochlebnego w opiniach, o Opalachu i Stecce.. A wybory blisko. Tak więc wolno z plackiem. Ona dla tej gminy, jak sadzę, zrobiła więcej jak dwie nasze nieomylne opoki. Bo nie przez nią, a przez nich gmina ciężko dyszy i mamy 10 baniek do tyłu.Zatem wolno z plackiem, z oskarżeniami bez umiaru, tylko po to aby dokopać,Bo akurat w tej sprawie, metody obu stron niczym się nie różnią. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://www.lasy.com.pl/web/borki/66252
OdpowiedzUsuńot, w pizdu i wylądował...
Puściłem bo to wspaniała informacja. Cudowna. Udało się łażęgę z naszego terenu wypier...ć na zbita mordę. A tak wysoko mierzył, i taki był pewien że nie do ruszenia.. Teraz za nim pewno pójdą młode czyżyki bo rodzinka w rozłace być nie może. Z tymi śmieciami z gminy będzie podobnie.. To kwestia czasu. Zapytam ich przy okazji kiedy ta opalachowoczyżykowa plaża na Zielonej bindudze powstanie. Dali dupy niebotycznie. Kto z nimi, ten zawsze przegrany. Pozdrawiam, idę na lufkę gorzkiej miętowej. Dobrze mi idzie. Dziś szczególnie....
OdpowiedzUsuńCzyli, źle wylądował?
UsuńZe względów prestizowych nędznie. Tu był Bogiem i Carem. robił co chcial i zwalniał kogo chciał.Tam funkcja inzynierka nadzoru.polega na pilnowaniu leśników czy dobrze pracują i nie za dużo chleją Tu mógł puścic z torbami kazdego. Tam jedynie może puścić w gatki. Jedyna korzyść dla niego jest taka, że podobno ma utrzymać kasę jaką dostawał tu jako nadlesniczy. Teraz Tratatata nie będzie miał z kim lodów kręcić. Dender na lody nie chodzi. Z nimi szczególnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń