środa, 1 maja 2013
Też zbierali na dach...
Z koleżką Sławkiem, dla swoich Ignacem, od czasu do czasu jestem w trasach. Takich rekonesansowo objazdowych. Mających na celu, poszukiwanie na Mazurach, tzw. okazji. Jakież to okazje ? Różne, różniste. Od samochodów po starocie, z których sprzedaży, ów nawiasem mówiąc, między innymi się utrzymuje. Ostatnio, wracając z Nidzicy, na wysokości miejscowości Napiwoda, poczułem lekkie hamowanie i auto stanęło, przed starą, kamienną stodołą z napisem STAROCIE. Wchodzimy do środka, oglądamy stare meble, lichtarze, obrazy i... kuchnię węglową. Przecudnej urody. Wykonaną z błyszczącej, chromoniklowanej stali, która mimo swoich stu lat, wygląda jak nowa. Znawca tematu, pyta właścicielki magazynu o cenę. Ta pada - my z wrażenia też. Nie kupujemy. Nagle słyszę jakiś znajomy głos, z oddalonego końca stodoły. Gdzieś już słyszany. Mózg wchodzi na obroty i szybko analizuje mowę właściciela. Olśnienie. Wiem, generał Kiszczak. Podchodzę bliżej. Stoi siwy, ponad 80 letni facet, znany mi z radia, telewizji i... stanu wojennego. Obok niego wyglądający na ochroniarza, 50 letni mężczyzna. Potem, okaże się, że jego syn. Gdy go mijam, dotykam stojące obok mnie, stare pamiętające lata siedemdziesiąte krzesło i wtrącam : - Sław zobacz, te pamięta chyba Gierka. Dziadek zerka na mnie kątem oka, ale tak sprytnie, ze nie każdy by to zauważył, po czym szybciutko opuszczają stodołę. Widać, muszą być bardzo uczuleni, na przygodne kontakty. W tych czasach - szczególnie. Nie byłbym sobą, gdybym nie zaczął zagadywać sprzedającą starocie kobietę, czy owi panowie tu często. Owszem, mówi, ale nie kupują. Bardziej oglądają i narzekają że drogo. Po czym zaczyna snuć opowieść, o letnim domu Kiszczaków, który jest usytuowany w małej, przyjeziorowej osadzie Wilkno, o rzut kamieniem od Napiwody. Otóż, dwa lata temu, dom ten, z nie znanych przyczyn, w wyniku pożaru stracił dach łacznie z więźbą dachową. Nowy proboszcz, obejmujący w tym czasie parafię, ogłasza zbiórkę pieniędzy na odremontowanie budynku. Mieszkańcy do zbiórki, podchodzą z niesmakiem i mieszanymi uczuciami. Szkoda, że nikt nie pomyślał, by go uprzedzić dlaczego. Sądzili naiwnie, ze może ten nowy, ma taką naturę, że lubi pomagać w biedzie wszystkim. Kiszczakom też. Z kolei, niczego nie świadomy ksiądz, dalej agitował, bo z większą kasą do kościoła nikt się nie wyrywał. Wtedy buchnęło. Jakaś lokalna gazeta, napisała o sprawie i zaczęły się telefony. Z kurii tez. Na szczęście, z opresji wybawiła proboszcza i mieszkańców sama rodzina Czesława Kiszczaka. Otóż, kiedy dotarła do niej informacja o zbiórce pieniędzy na ich dach, żona młodego Kiszczaka przyjechała na plebanię, z podziękowaniami za dobre chęci, niemniej, stwierdziła, oni sami sobie z dachem poradzą. A zebrane fundusze, niech proboszcz przekaże bardziej potrzebującym. W ten oto sposób, kółko szczęśliwie się zamknęło. Ale śmiechu było po cholerze, przyznaje relacjonująca mi wydarzenie kobieta. Ma chyba racje. Skoro nawet ja, kiedy po dwóch latach się o tym dowiedziałem, szczerze z tego ubawiłem. To tyle, na długi weekend
Eap
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
sewcyki nie oddadzą dla biednych,dach zrobiony i nowe auta pod domem
OdpowiedzUsuńDratewkom to mogą zrobić drugi, niespalony dach w innym domu w Wojnowie czy Osiniaku. Wcale się nie pogniewaja..Pzdro.
OdpowiedzUsuńBo widzisz debilu jeden czy drugi, tak już na tym świecie jest, że nieszczęście nie patrzy kogo dopada.Jednemu spłonie dach, innemu pijany kierowca(po cukierkach albo krupniku) zabije kogoś bliskiego, a trzeciego dopadnie zawał. I nie ma to znaczenia, czy jest się generałem, biznesmenem, czy zwykłym wiejskim głupem. Wszystkim tym poszkodowanym należy się pomoc, bez znaczenia na to co mają na podwórku:samochody, przyczepki, łódki czy stare okienne ramy. Pocieszające jest jednak to, że są tacy, którzy chcą pomagać. A któż inny jak nie ksiądz jest do tego powołany? Znam jednego wiejskiego głupa (debil jakich na tym świecie mało), który wpadł na genialny jak na jego rozumek pomysł, żeby śmieci zawieźć do lasu. Tak też zrobił no i oczywiście straż leśna go złapała. Dostał za to solidna karę finansową do wpłaty na Caritas. Co zrobił? poleciał do księdza z Caritasu, żeby ów mu tę karę umorzył. Ksiądz umorzyć nie mógł ale pomógł głupcowi i karę rozłożył na raty, choć wiedział, że ten głupiec to socjalistyczny kapuś, który nienawidził coca-coli, bo jak twierdził: to jest imperialistyczny napój. Dostało się za to dobrodziejowi i pewnie gdyby nie pomoc wysoko postawionego doktora, to ów dobrodziej do dziś byłby wikarym w Koziej Wólce. Czy należy za taką pomoc potępiać księdza? Czy ksiądz powinien odmówić pomocy wiedząc z kim ma do czynienia?
OdpowiedzUsuńWszystkim należy pomagać-to moje hasło na wielką majówkę.
Gdyby z sympatii do socjalistycznej cenzury mój post został "plum, plum" to umieszczę go na obiektywnym blogu "obsrywator z piwskiem", który to blog cenzury się brzydzi.
Mam chwilkę więc rzeknę. Do TUPTUSIA POJEBA który popłynął plum, plum karulem po Nidce.. Powiem ci jałopo tylko tyle. Pomaga się ludziom, którzy stracili wszystko, albo mają tyle, co kot napłakał i żadnych p[erspektyw i srodków do życia.. Nie starym macherom dratewkom czy kukłom marionetkowym. mającym do po dwa domy lub cztery mieszkania.Tym twoim, za świństwa wyrządzane mieszkańcom, można dać jedynie w cymbał.Najważniejsze. U mnie nie załapiesz się nigdy. Ja obsrańców nie publikuje. Zostaje ci "Obesraniec z piwskiem" czytany i pisany przez trzech jebniętych napoleonów i "Wyszczaniec z dyknsem". No to sobie ulżyłem.
OdpowiedzUsuńNo i dostaniesz ostatniego zawału i zgnijesz bo już śmierdzisz-ziemią
UsuńOkazuje się, że przeplatają się drogi ludzkie i Boskie.Dlatego życie nasze jest takie ciekawe. Nie wiemy, co będzie jutro. pozdrowienia
OdpowiedzUsuńpanie pomichowski dratewki nie pojadą do Piszu jak ta kiszczakowa żona i z kasy bardziej potrzebujacym nie zrezygnują. To pazerniaki którym ciągle mało. To prawda ze mają po dwa domy i kilka mieszkań i jeszcze im nie diość a ludzie na Dybówku mieszkają w warunkach urągających ludzkiej godności,.Jakby tego mało to Nosek z ZUKu każe im płacić za światło co pali się na klatkach.Nie mają co jeść nie maja roboty to im nie pomagają.
UsuńJa wszystko rozumiem, ale nie mam na tych bałachów bezpośredniego wpływu. Robię co mogę, ale na efekty trzeba trochę poczekać. Tym ścierwom zostało mniej jak więcej. Pozdrawiam.
UsuńDrogi się schodzą, ale po czasie zmieniają w jedna. jedną. Jedynie słuszną, jak u nas.. Opisany przypadek nie jest odosobniony. Dlatego takie incydenty budzą tyle rozbawienia.
Usuńponiesie Pan koszty naprawy mojego laptopa......piwko zaczałem pić se po robocie a przy okazji najnowszy artyuł czytać.....iiiiii....plummmm...na klawiaturę.......TEŻ ZBIERALI.....iiiiii...się stało! !!!!!!!klawiatura zalana! ale to ze śmiechu! może... wramach...do gminy dam! dobry artykuł...ale klawiatury szkoda.....
OdpowiedzUsuńZacznij walić spiryt. Nawet jakbyś na klawirę wylał setę, to 10 minut i odparuje. Z browarem gorzej..Ale jak pleban ogłosi zbiórkę, na te twoją klawę to coś tam na plebanie podrzucę. Czego sie nie robi dla stałego czytelnika. Pozdro..
UsuńKocham ciebie za wyrachowane prostactwo.
OdpowiedzUsuńCelny komentarz
UsuńPod tym nickiem jesteś tu pierwszy raz. Po za tym mieszkasz nieopodal. Uszanuję to. Dlatego dziś ci odpuszczam.Na lokalnych blogach masz ciężkie życie i bez ze mnie.. Ale już następnym razem, kiedy ze swoją umysłową delirką ty wskoczysz - to w cymbał.. Umowa stoi ?No, trzymaj się dziarsko.
OdpowiedzUsuń